Kolejny dzień postanowiliśmy spędzić w Czechach, miało być Hradec Kralove ale że było za daleko, a do tego skończyła nam się mapa która do Hradec nie sięgała to zupełnie niespodziewanie wylądowaliśmy w Vrchlabi – miasteczku które choć nieduże pełne było ciekawych miejsc i przytulnego klimatu. Coś te czeskie miasta mają w sobie 🙂
Następnym punktem programu w kolejnym dniu była Praga. Tutaj już dla wygody i zwiedzania z przewodnikiem zdecydowaliśmy się na wykupienie wycieczki i dojazd autokarem. To zaczarowane miasto przywitało nas lekkim deszczem … ale rekompensowały to ciekawe opowiadania, wspaniałe zamki i katedra oraz zaczarowany klimat, który przyciąga masę ludzi!
Były tu przepiękne ogrody z chodzącym sobie, jak król, pawiem.. magnoliami, pomnikami i stawem pełnym dużych karpi.. Nogi można schodzić, a i tak wszystkich zakątków się nie obejrzy 🙂
Dotarliśmy na Most Karola, gdzie czuję się jak w magicznym miejscu.. fakt, że była masa ludzi i mało czasu żeby nacieszyć się klimatem rysowników, grajków i pięknymi posągami ale już sam fakt bycia na tym moście bardzo mnie cieszył.. Potem zrobiliśmy przerwę na obiad, lody i małe zakupy pamiątkowe łącznie z pocztówkami i na resztkach sił w nogach przeszliśmy pod Muzeum Narodowe by osiąść tam na skwerku i podziwiać zabudowę Vaclawskego Namesti..
Może jeszcze kiedyś zajrzymy do Pragi, mimo że widziałam ją już drugi raz to jeszcze mi jej mało!